Jama Zika
Zika z Amiru Świrnięte Foro
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Jama Zika Strona Główna
->
Teksty
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Ogólne
----------------
Witka na foro ;p
Offtopic
Rycerstwo
----------------
Wyjazdy
RPG
----------------
Ultima Online
SWC
Star Wars Mud
"Papierowe" RPG
Muzyka
----------------
Średniowieczna
Lata '50 - 80
Inne
TFUrczość
----------------
Muzyka
Teksty
Grafika
Świat wg Zika
----------------
Historie i insze pierdoly z wysp..
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Zik
Wysłany: Wto 22:56, 27 Cze 2006
Temat postu:
Fajno, dwa gwalty na poczatek ^^ I to imie.. hihi, przez caly czas myslalem ze tu chodzi o faceta dopoki nie wspomnialas o dziewczynie :>
Ouzaru
Wysłany: Wto 21:54, 27 Cze 2006
Temat postu: Czas Nefryty - Początki
"Początki"
Było dość ciepło, jak na tę porę roku. Po długiej zimie nastały w końcu ciepłe dni i cała przyroda gwałtownie obudziła się do życia. Niemal jak na umówiony sygnał, zarówno ziemia jak i drzewa, okryły się drobną zielenią i gdzieniegdzie skromnym jeszcze kwieciem. Pojawiły się pierwsze owady i motyle, prekursorzy upałów. W dzień, w pełnym słońcu było naprawdę gorąco, jednak noce i poranki nadal wiały chłodem. Wystarczyło też stanąć w cieniu większego drzewa, by przy delikatnym wietrze zatrząść się z zimna. Lecz nikt nie przejmował się tym. Kobiety założyły lżejsze sukienki z odkrytymi ramionami, mężczyźni czasem wstawiali swe nagie torsy na ciepłe promienie słoneczne. A dzieci... no cóż, dzieci chodziły brudne i szczęśliwe, niezależnie od pory roku.
Ptaki ćwierkały radośnie przekrzykując się w krzewach i Sester jak zwykle dość nieudolnie próbował się zalecić do Nefryty, która stała spokojnie przy barze i konwersowała na zmianę z barmanem i elfem. Karczma, w której przyszło jej od dawna pracować była spokojnym, skromnym miejscem. Każdy mógł tu liczyć na kufel rozcieńczonego piwa i odrobinę jadła. Kilka drewnianych stołów i dwa mniejsze stoliki świeciły jeszcze pustkami, za wczesna to była pora na gości. Dopiero za kilka godzin, gdy mężczyźni zejdą z pola, mogli się spodziewać pierwszych, stałych klientów.
Jednak karczma zawsze stała otwarta, również w nocy. Nie było się czemu dziwić, wioska, czy raczej małe miasteczko, znajdowała się na tyle blisko szlaku handlowego, że zawsze mogli się spodziewać jakiegoś zbłąkanego i zmęczonego kupca. Takie umiejscowienie miało swoje ogromne plusy – dostęp do najlepszych i najświeższych rzeczy, często za godziwą cenę. Handel zaczynał powoli kwitnąć i wioska przekształcała się w małą mieścinę... Niestety znajdowała się też na tyle daleko od chronionego przez straż szlaku, że stawała się częstym celem ataków i wypadów rabusiów. Wiele razy się zdarzało, że po nieudanym skoku na karawanę, zdesperowani rabusie poprawiali sobie humor grabieżą na spokojnej osadzie. Stało się to już niemal tradycją. Brali wtedy wszystko, czego zapragnęli. Jadło, napitki, kobiety. Było tak już od trzech lat, lecz pomimo wielu próśb mieszkańców, Władczyni nic z tym nie zrobiła. Możliwym było, że Doradcy uznali, iż sprawa jest na tyle błaha, że petycje nawet nigdy do niej nie dotarły...
* * *
Ten stan rzeczy trwał do początku zimy. Wtedy to w środku nocy Nefrytę obudziły krzyki jej przerażonego ojca i siostry. Rabusie wtargnęli do ich domu. Dziewczyna spała na strychu, teraz wyrwana ze snu cicho wstała z łóżka, przeczołgała się i spojrzała w dół. Zobaczyła swego ojca oddającego mieszek z pieniędzmi i błagającego, by nic im nie zrobili. Płaszczył się przed bandą obdartusów na kolanach, łkał jak dziecko. A oni się z niego śmiali. Dwóch przytrzymywało go w mocnych uściskach i jeden, wyglądający na przywódcę, zaczął przyglądać się Miriam.
- Zostawcie moją córkę, błagam... – skomlał mężczyzna. – Weźcie, co chcecie, tylko nie krzywdźcie jej...
Nefryta przygryzła wargi, gdy rabusie wybuchnęli gromkim śmiechem. Czuła, jak narasta w niej wściekłość i chęć działania, lecz również strach, który ją skutecznie paraliżował. Poza tym i tak nie zdołałaby nic zrobić, nie umiała wszak walczyć. Mogła jedynie bezsilnie się przyglądać i czekać, aż odejdą. Sposób, w jaki oni przyglądali się jej starszej siostrze, jak ją dotykali i badali kobiece kształty pod nocną koszulą wstrząsnął dziewczyną. Bała się nawet odetchnąć, by tylko nie odwrócili się w jej stronę...
- Nie masz tu nic, co mogłoby nas interesować – zaśmiał się przywódca wytracając staremu sakiewkę z ręki, która z brzdękiem kilku monet upadła na drewnianą podłogę chatki. Wysoki i brzydki mężczyzna przypominał bardziej istotę, która przekroczyła bramy piekielne i weszła do świata ludzi. Przewyższał wszystkich o niemal dwie głowy, a skórę miał zabarwioną krwistą czerwienią. Ściskał w ręku ogromny młot bojowy, a nagi tors naznaczony był wieloma głębokimi bliznami – śladami stoczonych walk. Dziewczyna przełknęła ślinę, nikt nie mógł się z nim równać. Przerażona Miriam musiała to samo pomyśleć, gdyż zaczęła płakać i coś cicho szeptać. Nefryta nie słyszała co mówiła, lecz mężczyźni zareagowali na jej słowa śmiechem.
- Jeśli twa córa mi się spodoba, pozwolę wam żyć... – zagrzmiał czerwonoskóry, a na dźwięk jego głosu i słów Nefrycie zjeżyły się włosy na karku. Miriam zamarła wbijając swe przerażone oczy w twarz ojca. Bezgłośnie błagała go o ratunek.
Ojciec dziewczyn bezradnie klęczał na podłodze zaciskając pięści i klnąc ze swej niemocy. Raz uniósł oczy otwierając usta i wtedy przed oczami zapadła mu ciemność połączona z uderzeniem w potylicę. Opadł bezwładnie na podłogę, tuż pod stopy intruzów. Nefryta zakryła usta dłonią i cicho jęknęła.
Czerwonoskóry musiał mieć bardzo dobry słuch, gdyż usłyszał ją. Odwrócił się w jej stronę i warknął:
- Tam ktoś jeszcze jest! Brać go! – wskazał swym młotem kryjówkę dziewczyny.
W panice Nefryta zaczęła się niezgrabnie wycofywać w głąb strychu, jednak rabusie byli szybsi. Błyskawicznie pochwycili ją za nadgarstki i siłą wyciągnęli, brutalnie zrzucając na podłogę. Dziewczyna uderzyła mocno całym ciałem i uniosła na chwilę głowę.
- No... no... no... – odezwał się przywódca. – Kto by pomyślał, co za skarb ten stary jeszcze przed nami skrywał! – zaśmiał się głośno, choć przypominało to raczej huk osuwającej się kamiennej ściany na urwisku. Do jego głosu szybko dołączyła reszta mężczyzn. – Blondyna jest wasza, ja biorę sobie ten kwiat – zamruczał rozochocony i zbliżył się do Nefryty kucając przed nią.
Swą ogromną dłoń wsunął pod jej zgrabną bródkę i uniósł delikatną twarzyczkę dziewczyny lekko do góry, tak by móc ją ocenić. Czując jego szorstką, nieprzyjemną skórę skrzywiła się i potrząsnęła głową starając się wyrwać. Ujrzała uśmiech na jego paskudnej gębie i poczuła smród spoconego ciała. Zrobiło jej się niedobrze. Mężczyzna niezgrabnie odgarnął ciemnowiśniowe, niemal fioletowe włosy z bladego czoła dziewczyny i dwoje granatowych oczu błysnęło na niego z nienawiścią.
Póki co tyle, jak będzie się podobać, to dam więcej
Ale wpierw trza napisać
Dziękuję za uwagę.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin